Skip to contentSkip to main navigation Skip to footer

„Gospodarstwo to firma”

Rozmowa z panem Andrzejem Górczyńskim, Prezesem Izby Rolniczej Województwa Łódzkiego.

– Jakie korzyści przyniesie polskim rolnikom integracja Polski z Unią Europejską?

– Członkostwo naszego kraju w Unii może stworzyć wiele szans, które należy jak najlepiej wykorzystać. Poza dopłatą do ubezpieczeń rolniczych nasi rolnicy nie mieli do tej pory żadnej wymiernej pomocy. Negocjacje nie dały równych szans polskim rolnikom, ale jednak środki które możemy otrzymać, trzeba jak najlepiej, w jak największym stopniu wykorzystać. W systemie WPR Unii Europejskiej jest wiele instrumentów wsparcia rolnictwa, choćby środki dla gospodarstw niskotowarowych, dotacje na dostosowanie gospodarstwa do standardów unijnych, czy środki na rozwój wsi. Wierzę, że w tych pierwszych, trudnych latach członkostwa nasi rolnicy potrafią odnaleźć się w nowych warunkach i sobie poradzą, tak jak radzili sobie dotychczas.

– Co jest, Pańskim zdaniem, największym zagrożeniem dla naszego rolnictwa w przeddzień integracji?

– U nas dużym problemem jest rozdrobnienie rolnictwa (56% gospodarstw nie przekracza 5 ha). Należy więc dążyć do scalania gruntów, aby produkcja rolnicza była opłacalna i konkurencyjna. Musimy wspólnie się organizować, pomagać sąsiad sąsiadowi. Powinniśmy rozpowszechnić zakładanie grup producenckich, żeby w pełni wykorzystywać maszyny, negocjować lepsze warunki zakupu środków produkcji i minimalizować w ten sposób jej koszty.

– Czy widzi Pan potrzebę zmiany podejścia rolników do pewnych kwestii?

– Widzę przede wszystkim potrzebę wzmożonej aktywności. Od niej zależy jakie i ile środków rolnik wykorzysta. Uważam również, że młodzi mieszkańcy wsi, którzy mają przejmować małe gospodarstwa po rodzicach, powinni kształcić się w kierunkach pozarolniczych, starać się zdobyć drugi zawód. Wówczas ci młodzi ludzie, którzy ukierunkują się dwuzawodowo, którzy poszukają dla siebie alternatywy, nie zostaną skazani na to gospodarstwo i będą mieli inne możliwości poza rolnictwem. Istotne jest również ukierunkowanie swojego gospodarstwa, wyspecjalizowanie się w jednym dominującym kierunku, co dobrze funkcjonuje w unijnym rolnictwie.

– Jakie organizacje, instytucje czy inne podmioty pomogą rolnikom w pełni wykorzystać szanse, które daje członkostwo Polski w UE? Jaka jest w tym procesie rola Izby Rolniczej?

– Widzę tu dużą rolę samorządu rolniczego, zwłaszcza teraz, gdy zmieniliśmy naszą strukturę, aby być bliżej rolników i efektywniej im pomagać. W tej kadencji powstały struktury powiatowe, które tworzą: jeden reprezentant gminy do 4 tys. ha powierzchni rolniczej, dwóch z gminy powyżej 4 tys. ha. . Po 2 przedstawicieli rad powiatowych ze wszystkich 21 powiatów województwa łódzkiego wchodzi w skład Walnego Zgromadzenia Izby Rolniczej Woj. Łódzkiego. Teraz liczy ona 42 członków, a nie jak w poprzedniej kadencji 324, co powodowało, że praktycznie żadnych spraw nie można było załatwić. W obecnym gronie łatwiej będzie podejmować decyzje i skutecznie działać w interesie rolników. W Łódzkiej Izbie Rolniczej mieliśmy do tej pory trzy oddziały terenowe – w Sieradzu, Piotrkowie i w Skierniewicach. Z tego samego budżetu (2% ściągalnego podatku rolnego) tworzymy 21 biur w każdym powiecie, pomagają nam w tym przede wszystkim delegaci, starostwa, oddziały KRUS i inne instytucje związane z rolnictwem, mieszczące się w danym powiecie. Koszt tych 21 nowych lokali wyniesie tyle, co koszt dotychczasowych 3 oddziałów terenowych. Wychodzimy bliżej rolników, by nie musieli daleko dojeżdżać po poradę. Wydaje mi się, że właśnie z tej małej dostępności wynikało niewielkie, 7% poparcie dla samorządu rolniczego w minionej kadencji. Powinno być ono znacznie większe, bo Izba reprezentuje przecież każdego rolnika posiadającego więcej niż 1 ha ziemi. Na razie nasz samorząd ma charakter opiniodawczo-doradczy, ale od początku funkcjonowania Izby, czyli od 1995r., walczymy o kompetencje wykonawcze. W chwili obecnej Ustawa o Izbach Rolniczych nie upoważnia samorządu rolniczego do decydowania w sprawach rolnictwa. Nasz głos dla administracji rządowej nie jest wiążący, jedynie jak wcześniej zauważyłem opiniodawczo-doradczy. Chciałbym, aby poprzez nasz samorząd rolnicy wyznaczali kierunek, w którym ma iść doradztwo rolnicze. Zakładamy ścisłą współpracę z Urzędem Wojewódzkim, Urzędem Marszałkowskim, poszczególnymi gminami, starostwami, Ośrodkami Doradztwa Rolniczego, oddziałami Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa oraz wszystkimi innymi organizacjami, które decydują w sprawach rolnictwa. Przede wszystkim będziemy pomagać rolnikom w wypełnianiu na czas wniosków o dopłaty i podpowiadać im, doradzać, z jakich innych środków mogą skorzystać. Chcemy także współpracować z gminami i popierać projekty z ich terenu. W strukturach unijnych takie poparcie bardzo się liczy i gdy w projekt zaangażowanych jest kilka podmiotów, wówczas dużo łatwiej uzyskać środki, o które się występuje.

– Jak Pan sądzi – czy możliwa byłaby restrukturyzacja polskiej wsi własnymi siłami, bez pomocy UE?

– Nie ma w polskim budżecie takich środków, które zapewnią niezbędne zmiany w polskim rolnictwie. Trzeba wykorzystać więc te instrumenty finansowe, którymi dysponuje UE, nie przespać tych środków. W tym miejscu waga samorządu rolniczego jest nie do przecenienia. Musimy umieć odnaleźć się w strukturach unijnych, być takim krajem jak Irlandia, która potrafiła wykorzystywać przyznane środki. Irlandczycy skoncentrowali się na organizowaniu różnego typu szkoleń, podnoszeniu kwalifikacji, w celu zwalczenia bezrobocia. Szło to w parze z pisaniem dobrych projektów i pozyskiwaniem unijnych funduszy. Wyszli z założenia, że dobre drogi zawsze zdążą sobie wybudować. Bowiem nawet po kiepskiej drodze pieszo można dojść do pracy. Gorzej, gdy po świetnej drodze nie ma dokąd pójść.

Back to top